Remus obudził się w Boże Narodzenie dość wcześnie. Przetarł twarz dłonią
i... Zobaczył coś, czego nigdy by się nie spodziewał.
Przy jego łóżku leżało kilka prezentów. Dało się je policzyć na palcach,
ale Remus i tak się cieszył. Rzucił się do nich.
- Ojej! - Krzyknął.
Prezent od rodziców. Szare spodnie rurki i fasolki wszystkich smaków.
- Oh, oni są niesamowici - powiedział Remus.
Pewnie niektórzy z was zastanawiają się, dlaczego Remus się cieszył. Na
święta dostać jedynie spodnie i opakowanie fasolek? Ale dla niego, wychowanego
w ubogiej rodzinie i bardzo skromnego, to było wiele.
Prezent od cioci. Siostry jego mamy. Miała na imię Astrid, Ben i Gabriele -
jej dzieci - byli rok młodsi od niego. Bardzo ich lubił, chociaż rzadko
widywał. To była jego jedyna rodzina poza rodzicami. Wiedzieli o dolegliwości
Remusa, chociaż byli mugolami. Dostał od niej kilka czekolad i książkę.
Był w siódmym niebie.
Kolejny prezent był od Jamesa. Otworzył go i... Z kartonu wyleciał
chochlik. Mały, fioletowy chochlik. Remus był zaskoczony. Chochlik zaczął go
ciągnąć za włosy i gryźć w uszy. Próbował go złapać, ale nawet z jego wilczą
szybkością, nie udało się. Chochlik latał nad nim i wydawał z siebie dziwne
dźwięki. Był bardzo nadpobudliwy. Remus podjął kolejną próbę złapania
niechcianego gościa. I kolejną. A potem jeszcze jedną. I za każdym razem
chochlik uciekał.
- James przysięgam, zabiję cię! - Krzyknął, z jednej strony zły, z drugiej rozbawiony.
Gonił chochlika po całym pokoju. I już prawie go miał, już prawie trzymał w rękach... Chochlik uciekał. Podleciał bardzo blisko niego i ugryzł go w policzek. Remus myśląc, że uda mu się złapać stworzonko, chciał je uderzyć, ale ono uciekło i uderzył sam siebie.
- James przysięgam, zabiję cię! - Krzyknął, z jednej strony zły, z drugiej rozbawiony.
Gonił chochlika po całym pokoju. I już prawie go miał, już prawie trzymał w rękach... Chochlik uciekał. Podleciał bardzo blisko niego i ugryzł go w policzek. Remus myśląc, że uda mu się złapać stworzonko, chciał je uderzyć, ale ono uciekło i uderzył sam siebie.
- Aua!
Nadal gonił śmiesznego, latającego człowieczka. Skakał po łóżkach swoich współlokatorów, wszedł nawet na biurko. Potem uznał, że ta walka nie ma większego sensu i usiadł z powrotem na łóżku. Na spodzie pudełka od Jima był liścik
Nadal gonił śmiesznego, latającego człowieczka. Skakał po łóżkach swoich współlokatorów, wszedł nawet na biurko. Potem uznał, że ta walka nie ma większego sensu i usiadł z powrotem na łóżku. Na spodzie pudełka od Jima był liścik
Kochany Remusiku!
Podoba się? Ja wieem...
Na pewno Ci się podoba!
Co sądzisz o swoim nowym koleżce?
Nazwij go Syriusz. Jest tak samo wkurzający jak jego ludzki odpowiednik.
Tylko błagam, nie zabijaj go!
Co sądzisz o swoim nowym koleżce?
Nazwij go Syriusz. Jest tak samo wkurzający jak jego ludzki odpowiednik.
Tylko błagam, nie zabijaj go!
Nawet nie wiesz, ile
czasu zajęło mi wpakowanie go do tego pudełka.
Nie wspominam w ogóle o
złapaniu go!
Pomagał mi tata...
Tęsknię!
Jim.
Pomagał mi tata...
Tęsknię!
Jim.
Pod listem ukryte było opakowanie dziesięciu czekoladowych żab i
kwaśne żelki. Chochlik przypomniał sobie o nim i podleciał do niego. Zaczął
piszczeć i gryźć Remusa w ręce. Ten odgonił go i zabrał się, za odpakowywanie
kolejnych prezentów.
Następny był od Megan.
Następny był od Megan.
Także tak.
Oto mój prezent dla Ciebie!
Nie pytaj jak go zdobyłam, tylko się ciesz.
A jak się zapytasz - umrzesz. Śmiercią tragiczną.
Mam nadzieję, że będzie ci pasować.
Oto mój prezent dla Ciebie!
Nie pytaj jak go zdobyłam, tylko się ciesz.
A jak się zapytasz - umrzesz. Śmiercią tragiczną.
Mam nadzieję, że będzie ci pasować.
Odwinął misternie zawinięty prezent i na łóżko wysypały się małe
czekoladki. Remus wziął do ręki jedną z nich. Na opakowaniu było
napisane:
Produkt
dopuszczony do sprzedaży jedynie w Miodowym Królestwie.
Więc Megan była w Hogsmeade. Ale jak?! Przecież im nie wolno!
Oprócz czekoladek Remus zauważył okulary. Zerówki. Kujonki. Była doczepiona kartka.
Oprócz czekoladek Remus zauważył okulary. Zerówki. Kujonki. Była doczepiona kartka.
Jak one się nazywają?
No?
Taka aluzja, kochany.
Mini aluzja.
Ah, i nie bierz sobie do serca tego 'kochany'
Tylko się przyzwyczaj.
Ja tak mówię.
Do wszystkich, którzy coś dla mnie znaczą.
Erick na mnie krzyczał, gdy tak do niego powiedziałam.
Mam nadzieję, że Ty nie będziesz.
No?
Taka aluzja, kochany.
Mini aluzja.
Ah, i nie bierz sobie do serca tego 'kochany'
Tylko się przyzwyczaj.
Ja tak mówię.
Do wszystkich, którzy coś dla mnie znaczą.
Erick na mnie krzyczał, gdy tak do niego powiedziałam.
Mam nadzieję, że Ty nie będziesz.
Meg
Uśmiechnął
się i założył okulary. Rozwinął jedną z czekoladek i włożył do ust. Gdy tylko
przegryzł ją stało się coś nieoczekiwanego. Poczuł jak gdyby w jego ustach
wybuchło milion bąbelków. To było zabawne. Przełknął tę dziwną czekoladę i to
samo poczuł w brzuchu.
- Ciekawe uczucie. Super pomysł Megan! - Powiedział.
Potem prezent od Syriusza.
- Ciekawe uczucie. Super pomysł Megan! - Powiedział.
Potem prezent od Syriusza.
Otwieraj na własną
odpowiedzialność.
Przestraszył
się i uśmiechnął. Otworzył pudełko i od razu szybko je puścił. Zaczęły z niego
wychodzić pająki! To było przerażające. Remus pisnął i wyskoczył z łóżka.
Pająki zrobiły to samo. Pobiegł do łazienki, ale nie zdążył zamknąć drzwi i
weszły za nim. Chochlik też tutaj wleciał. Remus wybiegł z łazienki depcząc
kilka pająków. Po chwili wszystkie zniknęły. Odetchnął z ulgą.
Podszedł do
łóżka (ówcześnie odbywając krótką bitwę z chochlikiem) i wyciągnął list od
Syriusza.
Na pewno mi się udało, bo próbowałem
tego kilka razy w domu.
Powiedz, że się przestraszyłeś, chociarz troszkę!
Błagaaam *robi słodkie oczka*
Moim słodkim oczkom się nie oprzesz!
Nikt się im nie oprze!
Nikt!
Twuj
Syri
Powiedz, że się przestraszyłeś, chociarz troszkę!
Błagaaam *robi słodkie oczka*
Moim słodkim oczkom się nie oprzesz!
Nikt się im nie oprze!
Nikt!
Twuj
Syri
- Syriusz, twoja ortografia, jest na poziomie pięciolatka.
Tragedia.
Dostał od niego śliczny, czarny scyzoryk.
- Wow! Świetne!
Kolejny prezent od Petera. Wiedział, co od niego dostanie.
Wyciągnął dziesięć książek. Każda po pięćset stron. Były tam tytuły, których nie znał i takie, o których słyszał. Ucieszył się bardzo.
Dostał od niego śliczny, czarny scyzoryk.
- Wow! Świetne!
Kolejny prezent od Petera. Wiedział, co od niego dostanie.
Wyciągnął dziesięć książek. Każda po pięćset stron. Były tam tytuły, których nie znał i takie, o których słyszał. Ucieszył się bardzo.
Remusie.
Wiedziałeś, co ode mnie dostaniesz.
Mam nadzieję, że Ci się podobają.
Stęskniony
Pet
Wiedziałeś, co ode mnie dostaniesz.
Mam nadzieję, że Ci się podobają.
Stęskniony
Pet
Uśmiechnięty
otworzył prezent od Dorcas.
Postanowiłam, że nie będę
wymyślać.
Mój tata kupił to i przysłał do mnie.
Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
Mój tata kupił to i przysłał do mnie.
Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
Podarł
papier, w którym było zapakowanego coś kwadratowego. Gdy uporał się z papierem
zobaczył napis na plastikowym pudełku:
Mini zestaw rzeźbiarski.
Był tam
ostry nóż, mały młotek i kilka innych rzeczy.
- Dorcas... Ubóstwiam cię! - Chyba jeszcze nigdy nie był tak szczęśliwy.
Następnie prezent od Damiena.
Nie było kartki. Ale nie zdziwił się. Przecież mieszkają obok siebie.
Dostał od niego niebieską koszulkę z czarną koroną. Była bardzo ładna. Podobała się Remusowi.
Od Ericka dostał bransoletkę i naszyjnik ze skóry. Remus od razu je założył.
Został jeszcze jeden prezent.
- Od kogo to?
Wziął go do ręki. Rozpakował. Na łóżko wypadł nóż. A raczej mały mieczyk. Z rzeźbioną rączką. Były na niej wilki wyjące do księżyca. I była karteczka.
- Dorcas... Ubóstwiam cię! - Chyba jeszcze nigdy nie był tak szczęśliwy.
Następnie prezent od Damiena.
Nie było kartki. Ale nie zdziwił się. Przecież mieszkają obok siebie.
Dostał od niego niebieską koszulkę z czarną koroną. Była bardzo ładna. Podobała się Remusowi.
Od Ericka dostał bransoletkę i naszyjnik ze skóry. Remus od razu je założył.
Został jeszcze jeden prezent.
- Od kogo to?
Wziął go do ręki. Rozpakował. Na łóżko wypadł nóż. A raczej mały mieczyk. Z rzeźbioną rączką. Były na niej wilki wyjące do księżyca. I była karteczka.
Tęsknię.
I mam nadzieję, że w Hogwarcie Ci się podoba.
Tęsknię.
I mam nadzieję, że w Hogwarcie Ci się podoba.
Tęsknię.
Remus nie
znał tego pisma. Nie wiedział, od kogo był ten prezent. Odłożył nóż do półki w
etażerce, posprzątał łóżko i odłożył wszystkie listy (z tym od nieznanej osoby na
wierzchu) i wyszedł z pokoju.
Nie zauważył jednak czegoś.
W rogu kartki od nieznajomego były inicjały. Napisane malutkimi literkami.
Nie zauważył jednak czegoś.
W rogu kartki od nieznajomego były inicjały. Napisane malutkimi literkami.
F.G.
Szkoda, że o
tym nie wiedział.
**
Wbiegł do pokoju Damiena i Ericka z głośnym krzykiem. Ściągnął kołdrę najpierw z jednego, później z drugiego.
- Co…? Co robisz Lupin?! – Krzyknął Erick zamiast powitania.
- Budzę was – stwierdził rzeczowym tonem.
- Ciekawy sposób. Oddaj mi kołdrę – Damien wstał. Był bardzo chudy jak na swój wiek. Podbiegł do Remusa (, który trzymał obydwie kołdry w rękach) i szarpał się z nim. Po chwili Remus leżał na ziemi, na nim Damien, a nad nimi stał Erick. Damien próbował wyciągnąć od Remusa kołdry, zaś Erick ukląkł obok i gilgotał go. Remus śmiał się głośno i mocno trzymał kołdry. Wszyscy krzyczeli i wyzywali się, ale nikt dokładnie nie wiedział, co który mówi. Było wielkie zamieszanie. Remus nadal nie puszczał kołder.
- Oddaj! Już! – Krzyczał Damien.
- Co ci to teraz da? I tak już nie zaśniesz… - Remus uśmiechnął się.
- Nie znasz jego możliwości Remmy… Dam potrafi zasnąć w każdej sytuacji. Serio. - Erick uśmiechnął się szeroko.
- No dobra, no... Ale już koniec. Chcę zobaczyć wasze reakcje na moje prezenty! - Krzyknął i usiadł na łóżku Damiena. Chłopacy nadal leżeli na ziemi patrząc na niego z udawanym zdziwieniem. Wyglądało to co najmniej komicznie. - No już! Otwierajcie!
- Remus. Wróć. Do. Normalności! - Damien mówiąc ostatnie słowo rzucił w niego ledwo co odzyskaną kołdrą. Remus złapał ją, położył obok siebie i usiadł po turecku na łóżku. W tym czasie Erick wstał, usiadł obok swojego pokaźnego stosu prezentów i sięgnął po leżącą najbliżej paczuszkę.
- Skąd mam wiedzieć, która jest twoja? Nie będę jej specjalnie szukał! - Powiedział.
Remus przewrócił się na plecy, wymachując rękoma.
Damien zaczął się śmiać, nadal leżąc na podłodze. Erick spojrzał na nich, ukrywając śmiech.
- Obaj jesteście głupi - stwierdził.
Wziął do ręki niebieską, małą paczuszkę.
- TO ODE MNIE! - Krzyknął Remus.
- Czy w twoim słowniku istnieje zwrot "mówić cicho" ? - Zapytał Dam.
- Dzisiaj nie! - Odkrzyknął.
Erick otworzył opakowanie i na łóżko wypadły śliczne skrzydła anioła.
- Ojej! Remus, są idealne! Jak ty to zrobiłeś! Dziękuję!! - Erick był wniebowzięty.
- A mój? Ja też chcę zobaczyć! - Damien zerwał się z podłogi, podbiegł do swojego stosu prezentów.
- Nikt ci nie... - Remus nie zdążył dokończyć, ponieważ Damien wyjął jeden z prezentów leżących najniżej i cały stos się przewrócił. Oczywiście na niego.
- Pomocy? - Powiedział.
Nikt mu oczywiście nie pomógł. Erick i Remus pokładali się ze śmiechu.
- Dziękuję - wydyszał Dam, przygnieciony prezentami.
Do pokoju weszły Megan i Dorcas. Megan miała na szyi zawieszony naszyjnik z wilkiem wyjącym do księżyca, zaś na ręku Dor, była bransoletka z motylkiem.
- Dzięki Remmy! Eee... Damien? Co ty robisz? - Zapytała Dorcas.
- Okład z prezentów. Bardzo odżywczy, a do tego nawilża skórę - powiedział poważnym głosem.
- Tak. Nie wątpię. - Megan ledwie powstrzymywała śmiech, a Remusa zaczął boleć brzuch i policzki.
Gdy Damien wydostał się spod "okładu" i skończył zachwycać się swoim prezentem, Erick rozpakował resztę prezentów, a Megan pobiła Remusa za to, że powiedział iż jest dziwna, wszyscy razem poszli do Wielkiej Sali.
Po przyjściu reszty szkoły (czyli raptem dwudziestu osób), wszyscy ucichli. Albus Dumbledore wstał, powiewając swoją długą, srebrną brodą i patrząc na nich przez okulary połówki.
- Wszystkiego najlepszego z okazji świąt! Cieszę się, że zostaliście tutaj, chociaż w tym roku jest to chyba rekordowo niska ilość uczniów. Jednakże teraz proszę wszystkich o powstanie. - Profesor uśmiechnął się.
Przed każdym pojawił się duży kawałek opłatka.
- Weźcie opłatek i podzielcie się nim ze sobą.
Remus podzielił się ze wszystkimi swoimi przyjaciółmi. Poznał też nowego chłopaka - Ethana Wate'a, który był krukonem. Do ślizgonów nie podszedł nikt, a i oni nie dzielili się z nikim poza sobą, swoim opiekunem i dyrektorem. Właśnie w tym momencie profesor Dumbledore podszedł do Remusa.
- Więc Remusie... Życzę ci, abyś był wytrwały i zawsze pozostał taki jaki jesteś teraz. Żebyś wiódł wesołe życie, nie zważając na to, kim jesteś. Aby każdy dzień, był dla ciebie niesamowity. Żeby nigdy nie przytrafiło ci się już nic złego, bo wycierpiałeś już dostatecznie dużo - uśmiechnął się. Remus zastanawiał się, co powiedzieć profesorowi.
**
Wbiegł do pokoju Damiena i Ericka z głośnym krzykiem. Ściągnął kołdrę najpierw z jednego, później z drugiego.
- Co…? Co robisz Lupin?! – Krzyknął Erick zamiast powitania.
- Budzę was – stwierdził rzeczowym tonem.
- Ciekawy sposób. Oddaj mi kołdrę – Damien wstał. Był bardzo chudy jak na swój wiek. Podbiegł do Remusa (, który trzymał obydwie kołdry w rękach) i szarpał się z nim. Po chwili Remus leżał na ziemi, na nim Damien, a nad nimi stał Erick. Damien próbował wyciągnąć od Remusa kołdry, zaś Erick ukląkł obok i gilgotał go. Remus śmiał się głośno i mocno trzymał kołdry. Wszyscy krzyczeli i wyzywali się, ale nikt dokładnie nie wiedział, co który mówi. Było wielkie zamieszanie. Remus nadal nie puszczał kołder.
- Oddaj! Już! – Krzyczał Damien.
- Co ci to teraz da? I tak już nie zaśniesz… - Remus uśmiechnął się.
- Nie znasz jego możliwości Remmy… Dam potrafi zasnąć w każdej sytuacji. Serio. - Erick uśmiechnął się szeroko.
- No dobra, no... Ale już koniec. Chcę zobaczyć wasze reakcje na moje prezenty! - Krzyknął i usiadł na łóżku Damiena. Chłopacy nadal leżeli na ziemi patrząc na niego z udawanym zdziwieniem. Wyglądało to co najmniej komicznie. - No już! Otwierajcie!
- Remus. Wróć. Do. Normalności! - Damien mówiąc ostatnie słowo rzucił w niego ledwo co odzyskaną kołdrą. Remus złapał ją, położył obok siebie i usiadł po turecku na łóżku. W tym czasie Erick wstał, usiadł obok swojego pokaźnego stosu prezentów i sięgnął po leżącą najbliżej paczuszkę.
- Skąd mam wiedzieć, która jest twoja? Nie będę jej specjalnie szukał! - Powiedział.
Remus przewrócił się na plecy, wymachując rękoma.
Damien zaczął się śmiać, nadal leżąc na podłodze. Erick spojrzał na nich, ukrywając śmiech.
- Obaj jesteście głupi - stwierdził.
Wziął do ręki niebieską, małą paczuszkę.
- TO ODE MNIE! - Krzyknął Remus.
- Czy w twoim słowniku istnieje zwrot "mówić cicho" ? - Zapytał Dam.
- Dzisiaj nie! - Odkrzyknął.
Erick otworzył opakowanie i na łóżko wypadły śliczne skrzydła anioła.
- Ojej! Remus, są idealne! Jak ty to zrobiłeś! Dziękuję!! - Erick był wniebowzięty.
- A mój? Ja też chcę zobaczyć! - Damien zerwał się z podłogi, podbiegł do swojego stosu prezentów.
- Nikt ci nie... - Remus nie zdążył dokończyć, ponieważ Damien wyjął jeden z prezentów leżących najniżej i cały stos się przewrócił. Oczywiście na niego.
- Pomocy? - Powiedział.
Nikt mu oczywiście nie pomógł. Erick i Remus pokładali się ze śmiechu.
- Dziękuję - wydyszał Dam, przygnieciony prezentami.
Do pokoju weszły Megan i Dorcas. Megan miała na szyi zawieszony naszyjnik z wilkiem wyjącym do księżyca, zaś na ręku Dor, była bransoletka z motylkiem.
- Dzięki Remmy! Eee... Damien? Co ty robisz? - Zapytała Dorcas.
- Okład z prezentów. Bardzo odżywczy, a do tego nawilża skórę - powiedział poważnym głosem.
- Tak. Nie wątpię. - Megan ledwie powstrzymywała śmiech, a Remusa zaczął boleć brzuch i policzki.
Gdy Damien wydostał się spod "okładu" i skończył zachwycać się swoim prezentem, Erick rozpakował resztę prezentów, a Megan pobiła Remusa za to, że powiedział iż jest dziwna, wszyscy razem poszli do Wielkiej Sali.
Po przyjściu reszty szkoły (czyli raptem dwudziestu osób), wszyscy ucichli. Albus Dumbledore wstał, powiewając swoją długą, srebrną brodą i patrząc na nich przez okulary połówki.
- Wszystkiego najlepszego z okazji świąt! Cieszę się, że zostaliście tutaj, chociaż w tym roku jest to chyba rekordowo niska ilość uczniów. Jednakże teraz proszę wszystkich o powstanie. - Profesor uśmiechnął się.
Przed każdym pojawił się duży kawałek opłatka.
- Weźcie opłatek i podzielcie się nim ze sobą.
Remus podzielił się ze wszystkimi swoimi przyjaciółmi. Poznał też nowego chłopaka - Ethana Wate'a, który był krukonem. Do ślizgonów nie podszedł nikt, a i oni nie dzielili się z nikim poza sobą, swoim opiekunem i dyrektorem. Właśnie w tym momencie profesor Dumbledore podszedł do Remusa.
- Więc Remusie... Życzę ci, abyś był wytrwały i zawsze pozostał taki jaki jesteś teraz. Żebyś wiódł wesołe życie, nie zważając na to, kim jesteś. Aby każdy dzień, był dla ciebie niesamowity. Żeby nigdy nie przytrafiło ci się już nic złego, bo wycierpiałeś już dostatecznie dużo - uśmiechnął się. Remus zastanawiał się, co powiedzieć profesorowi.
Czego mam mu życzyć?!
- J-ja życzę profesorowi, aby... Dalej był pan, taki jaki jest teraz. Żeby pomagał pan ludziom i zmieniał ich życie na lepsze, aby można było do pana przyjść i powiedzieć wszystko, czego nie rozumiemy, lub czego się boimy. No i, żeby żył pan jeszcze bardzo, bardzo długo - powiedział czując, że się czerwieni.
- Jesteś bardzo miłym chłopcem Remusie - przełamali się opłatkiem. - Ah, jeszcze coś. Żebyś nigdy nie musiał używać zaklęcia zapomnienia. Nigdy.
- Jesteś bardzo miłym chłopcem Remusie - przełamali się opłatkiem. - Ah, jeszcze coś. Żebyś nigdy nie musiał używać zaklęcia zapomnienia. Nigdy.
Witam!
Czy tylko u mnie jest tak bardzo gorąco??
Po prostu się gotuję!
A jeszcze jutro biegnę na 800m. - zawody... .__.
Nie wiem, jak to zrobię i nie umrę .-.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba i, że jest ok.
Błagam o komentarze.
A co do Nimfadory, Lily i Leviosy - DZIĘKUJĘ WAM ZA TO, ŻE KOMENTUJECIE!
A co do Nimfadory, Lily i Leviosy - DZIĘKUJĘ WAM ZA TO, ŻE KOMENTUJECIE!
Chociaż wy... :'(
< 4
Megan Lunaris Moony
< 4
Megan Lunaris Moony
Rozdział cudny, wspaniały i zabawny :D jestem teraz na telefonie, więc jak wejdę na kompa to napiszę sensowniejszy komentarz :) Ale i tak jestem pierwsza! Szybko pisz następny :) ;)
OdpowiedzUsuńLily
I tutaj odwołanie do tego, co napisałam na końcu rozdziału ;)
UsuńCieszę się, że ci się podoba. Czekam, aż nie wejdziesz na komputer :D
Megan Lunaris Moony
Oki, oki - jestem :) Przepraszam, że dopiero teraz, ale nauki mam po uszy :c Ale wracając do rozdziału - mega, super, extra, WOW. :D Idealnie stworzyłaś tą świąteczną atmosferę, te momenty rozpakowywania prezentów i wgl cały rozdział jest idealny <4 A propos prezentów - Syri i jego ostrografia xD Nie wiem czemu, ale śmiałam się, jak to czytałam :D James pomysłowy, a Peter... Peter zwyczajny. Ale mi to nie przeszkadza. :) Mama kilka pytań :D
Usuń1. Kto to jest F.G. ??? Tak jak Nimfadora, na początku pomyślałam o bliźniakach, ale z wiadomych przyczyn, jest to niemożliwe. Nie wiem, muszę pomyśleć to ci powiem, ale tak szczerze, to to jest bardzo intrygujące te inicjały.:D
2. Czemu Dumbledore powiedział, że ma nadzieję, że Remmy nigdy nie użyje zaklęcia zapomnienia? To ma drugie dno, czuję to xD
3. Pytanie tak nie bardzo związane z rozdziałem, ale z blogiem :D Ile planujesz rozdziałów tu napisać? :)
No to chyba tyle xDD
Życzę duużo weny i pomysłów
Lily
PS Rozdział 3. u mnie już jutro! :D
Hahah, cieszę się ;)
Usuń1. JAK SIĘ DOMYŚLISZ TO NIE PISZ, TYLKO SIĘ SAMA SIĘ CIESZ! Albo napisz, że wiesz, ale nie mów kto to. Ewentualnie jakieś aluzje :D
2. Chodziło mi o to, że Dumbi wie o tym, co stało się w Sowiarni :3
3. Nie wiem. Ale dużo. Będzie co czytać ;)
Cieszę się, że wam się podobało!
Ja aktualnie jestem sobie na działce i przed chwilą trochę w wodzie choiziłam :33
Teraz leci w radiu 'Don't worry, be happy' i jezd fajnie ;)
NN niedługo!!
Megan Lunaris Moony
Zabawny ten rozdział. Serio śmiałam się i śmiałam i omal nie udusiłam powietrzem. Chociaż nie jestem pewna czy tak się da...
OdpowiedzUsuńNo nie ważne, wracając do rozdziału. Piękny, cudowny, świetny, przecudny i gdybym wymieniła resztę jego zalet to przed setką nie skończyła byś czytać tego komentarza. No a tak abyś zdążyła jeszcze nim będziesz stara to... Pisz szybciutko nową notkę i kim jest ten F.G co? Teraz przez 50 rozdziałów będziesz ciągnęła tę tajemnice i mnie nią dręczyła, tak? Nie będę mogła spać po nocach przez ciebie! No dobra może aż tak to nie, ale z pewnością będą mnie te inicjały męczyć. Pierwsze co mi się z tymi inicjałami skojarzyło to bliźniacy Weasley i dopiero po chwili przypomniałam sobie, że jeszcze się nie urodzili. Dobra nie przedłużam/zanudzam tylko kończę, czekam na nn i przepraszam że wcześniej nie skomentowałam ale nie miałam czasu. Liczę, iż wybaczysz i szybko dodasz rozdział 12. XD za często się powtarzam.
Pozdrowionka zanim znowu się rozpiszę. Dorka <3
PS.
UsuńCudny gif
D.
Rozpisuj się, mi to nie przeszkadza, a nawet wręcz przeciwnie - podoba mi się :D
OdpowiedzUsuńCo do inicjałów - nie jest to trudne. Ale jak już zgadniesz, to nie pisz, bo rzeczywiście ta osoba już była tutaj epizodycznie, a i będzie się jeszcze pojawiać.
Gif też mi się podoba, dlatego na siłę chciałam go tutaj wstawić. Serio, nie miałam w planach takiego zachowania Remusa, ale wyszło chyba zabawnie ;)
Tak, czy siak dziękuję za komentarz i pozdrawiam
Megan Lunaris Moony