- Dzień dobry, profesorze - Remus pomimo późnej godziny był bardzo rozbudzony.
- Jak się czujesz po ceremonii przydziału? Gryffindor... To było do przewidzenia - powiedział Dumbledore.
- Do przewidzenia? Dlaczego profesorze? Przecież... Ja myślałem, że trafię do Ravenclawu... Albo do Slytherinu.... Ale o Gryffindorze nawet nie myślałem!
- Przecież to oczywiste! Chociaż Ravenclaw też by do ciebie pasował... No, ale skończmy ten temat i przejdźmy do konkretów. Co do przemian...
- No właśnie profesorze... Niedługo będzie pełnia księżyca i...
- Spokojnie. Oto plan każdej pełni: godzinę przed wschodem księżyca idziesz do skrzydła szpitalnego, pani Redbird będzie podawać ci leki i badać cię. Potem przebierzesz się w szpitalną pidżamę, ubierzesz mundurek i pójdziesz razem z pielęgniarką do Wrzeszczącej Chaty. Nie martw się, że podczas pełni ktoś tam wejdzie; przejścia chroni Wierzba Bijąca, która... Nie jest zbyt bezpieczna. Można koło niej przejść jedynie, dotykając wystającego pnia, ale o tym wiedzą jedynie nauczyciele, pielęgniarka i ty. Liczę, że nikomu o tym nie powiesz - Dyrektor spojrzał wymownie na Remusa i uśmiechnął się.
- A po co miałbym? Nie chcę przecież, żeby ktokolwiek się dowiedział. - Remus odwzajemnił uśmiech.
- Wiem, wiem... Tylko cię ostrzegam. Więc następnie, po pełni, przyjdzie pielęgniarka i tutaj zaczyna się najgorsze. Będziesz musiał pozbyć się wstydu; przyniesie ci ubrania, a ty ubierzesz się i pójdziesz z nią z powrotem do skrzydła szpitalnego. Zostaniesz przebadany i doprowadzony do normalnego stanu. Myślę, że będziesz przebywał około dwóch dni u pielęgniarki, wliczając dzień od razu po pełni księżyca.
- Mam nadzieję, że moi koledzy nie domyślą się, czym jestem.
- Czym? Chyba kim, Remusie. Zobaczymy, miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
- Tak, miejmy nadzieję...
***
Po pierwszych dwóch tygodniach Remus wciąż nie czuł się zbyt pewnie przemierzając wszystkie korytarze. Nie przemierzał ich jednak sam, więc nie przeszkadzało mu gubienie się i odnajdywanie drogi dopiero po godzinie. Zawsze byli z nim Peter, Syriusz i James. Teraz jednak Remus nie wiedział co zrobić, bo zbliżała się pełnia księżyca.
Co mam im powiedzieć? Co zrobię jak się domyślą? Przecież każdy z nich pochodzi z magicznej rodziny, słyszeli o wilkołakach... A jak któryś skojarzy fakty...
Nie potrafił opanować strachu, ale pomimo tego wciąż śmiał się z żartów Jamesa, pouczał Syriusza, gdy ten przezywał innych i irytował Petera swoim zamiłowaniem do książek. Dziwił się w jaki sposób ma przyjaciół. Tyle lat stronił od ludzi... A teraz bez problemu nawiązuje kontakty.
- No to co, wiesz czy nie? - Peter od dziesięciu minut nie potrafił wymyślić jak brzmiała inkantacja to zaklęcia podnoszącego przedmioty. Uczyli się o nim na ostatniej lekcji, a profesor Flitwick postanowił zadać im test. Napisał na tablicy kilka pytań i prosił o udzielenie na nie odpowiedzi. Peter zatrzymał się przy... Pierwszym pytaniu.
- Oh... wenguardinum....
- Nie wymyślaj mi tutaj czegoś z kosmosu...
- Ale ja nie pamiętam!
- Wingardium leviosa. Pisz, błagam... - Remus udawał irytację.
- No blisko byłem!
- Od wengardinum do wingardium jest rzeczywiście blisko, Remus po co krzyczysz? - Syriusz nie mógł powstrzymać się od uwagi i od śmiechu.
- No właśnie! Oh, ależ ty bestialski! - James dołączył do Syriusza.
- Nie wiedziałem, że znasz takie słowo jak 'bestialski', Jim...
- Zamknij się.
Następnego dnia Remusowi nie było już do śmiechu. Wszytko go bolało i nie mógł się skupić na zajęciach. Nie miał siły chodzić po schodach, starał się nie odzywać zbyt dużo, ponieważ każde wypowiedziane słowo mówił z wyrzutem i irytacją. Jego zmysły były maksymalnie wyostrzone, irytowało go nawet skrzypienie piór na lekcjach.
- No to co, wiesz czy nie? - Peter od dziesięciu minut nie potrafił wymyślić jak brzmiała inkantacja to zaklęcia podnoszącego przedmioty. Uczyli się o nim na ostatniej lekcji, a profesor Flitwick postanowił zadać im test. Napisał na tablicy kilka pytań i prosił o udzielenie na nie odpowiedzi. Peter zatrzymał się przy... Pierwszym pytaniu.
- Oh... wenguardinum....
- Nie wymyślaj mi tutaj czegoś z kosmosu...
- Ale ja nie pamiętam!
- Wingardium leviosa. Pisz, błagam... - Remus udawał irytację.
- No blisko byłem!
- Od wengardinum do wingardium jest rzeczywiście blisko, Remus po co krzyczysz? - Syriusz nie mógł powstrzymać się od uwagi i od śmiechu.
- No właśnie! Oh, ależ ty bestialski! - James dołączył do Syriusza.
- Nie wiedziałem, że znasz takie słowo jak 'bestialski', Jim...
- Zamknij się.
Następnego dnia Remusowi nie było już do śmiechu. Wszytko go bolało i nie mógł się skupić na zajęciach. Nie miał siły chodzić po schodach, starał się nie odzywać zbyt dużo, ponieważ każde wypowiedziane słowo mówił z wyrzutem i irytacją. Jego zmysły były maksymalnie wyostrzone, irytowało go nawet skrzypienie piór na lekcjach.
Oczekiwanie na pełnię w Hogwarcie, to coś zupełnie innego niż w domu. Tutaj jest więcej zapachów i dźwięków.
- Jak można tak nudno prowadzić lekcje? - Głos Agathy był dla niego wybitnie irytujący. Piskliwy, głośny i wiecznie niezadowolony. Wychodząc z klasy Historii Magii, zauważył ją, Lily, Dorcas i Eleanor. Tak jak on, Syriusz, Peter i James, dziewczyny zawsze chodziły razem.
- Nie wymagaj od niego zbyt dużo. Taki stary człowiek jak on, jest zmęczony życiem - głos Lily też go irytował. Pomimo swojej ciepłej barwy, był zbyt głośny.
- On myśli tylko o emeryturze - Dorcas miała dość niską barwę głosu.
- Nie wymagaj od niego zbyt dużo. Taki stary człowiek jak on, jest zmęczony życiem - głos Lily też go irytował. Pomimo swojej ciepłej barwy, był zbyt głośny.
- On myśli tylko o emeryturze - Dorcas miała dość niską barwę głosu.
Gdyby one wszystkie tak mówiły, nie bolałaby mnie teraz głowa.
Remus uśmiechnął się do swoich myśli. Szedł z chłopakami około pięciu metrów przed dziewczynami, ale pomimo gwaru na przerwie, potrafił odróżnić głos i zapach każdej osoby.
- Tak, pewnie w jego głowie już są jakieś wakacje nad morzem... Albo gdzieś w lesie - Eleanor miała cichy i wysoki głos. Nie był tak irytujący jak inne.
- Co mamy po obiedzie? - Zapytał James.
- Transmutację, zielarstwo i wolne - największy entuzjazm Remus okazał przy słowie 'wolne' .
- Nie chce mi się. Nie mam siły. - udawane zmęczenie Syriusza, rozśmieszyło całą ich grupkę.
Gdybyście zapytali Remusa jak się czuje, odpowiedziałby penie, że jak inferius. Nie pamiętał lekcji zielarstwa, jedyne co potrafił sobie z niej przypomnieć to kakofonia zapachów i dźwięków. Wieczorem udał się do Skrzydła Szpitalnego, wcześniej mówiąc kolegom, że źle się czuje.
- Siemka Remmy - głos Megan przyprawił go o dreszcze. A może to zapach papierosa, którego paliła?
- Cześć - odpowiedział pustym, gardłowym głosem.
- Co ci jest? Zobacz, zaraz wzejdzie księżyc, dzisiaj pełnia!! Całą noc zamierzam tutaj siedzieć. - Zgasiła papierosa i podeszła do niego szybkim, wesołym krokiem.
- Skąd masz tyle energii?
- Ja? Nie wiem, ale po prostu lubię pełnię! A dzisiaj jest gwieździste niebo i jest tak ślicznie. Gdzie idziesz? Pewnie do skrzydła szpitalnego, bo okropnie wyglądasz. Zgadłam? Oh, po co się pytam, przecież widzę.
- Możesz mówić wolniej? Rozumiem co trzecie słowo - chyba spojrzał na nią zbyt morderczo, bo zamknęła się. Przez chwilę szli w ciszy, nie licząc cichych odgłosów ich kroków i momentów kiedy Megan wskakiwała na parapet, lub przechodziła pomiędzy otwartymi oknami.
- Zachowujesz się jak wampir. One przed pełnią są zawsze pobudzone - Remus powiedział to zbyt kąśliwie.
- A ty wyglądasz jak wilkołak. One przed pełnią są jak inferiusy.
Na dźwięk określenia 'wilkołak' Remus wzdrygnął się. Minęły może dwie sekundy i (nie chcąc, żeby o czymś pomyślała) prychnął głośno, po czym zaśmiał się. Wszystkie możliwe odruchy i emocje miał opanowane i potrafił je udawać.
- Cóż to rzeczywiście zabrzmiało z lekka zabawnie - Megan przesadziła z powagą w głosie. - Do widzenia panu, zamierzam włamać się do łazienki prefektów i wziąć długą, rozgrzewającą kąpiel, po czym pójdę na wieżę astronomiczną i pooglądam księżyc - wystarczyło jedno spojrzenie na nią i Remus wiedział, że nie żartowała z kąpielą w łazience prefektów.
- Skąd wiesz, gdzie jest łazienka prefektów i skąd znasz do niej hasło?
- Ah, nieważne! - Przytuliła go i odeszła bocznym korytarzem.
Do skrzydła szpitalnego doszedł sam. Gdy tylko przekroczył próg, dopadła go pielęgniarka.
- No wreszcie! Już, pij te eliksiry i ubieraj pidżamę!
Szli tymi samymi korytarzami, które Remus przemierzał przed chwilą. Po dojściu do Wierzby Bijącej pielęgniarka wyciągnęła różdżkę i zaklęciem podniosła kamień, dotykając nim wystającego z pnia sęka. Drzewo znieruchomiało i pani Redbird pociągnęła Remusa do ciemnego wejścia jaskini. Szli nim przez chwilę, a Remusowi robiło się niedobrze od zapachu ziemi.
- Gdzie idziemy? - Zapytał zimnym głosem.
- Do Wrzeszczącej Chaty. Dyrektor rozpowiedział w Hogsmeade, że tam straszy, więc nie martw się o nic. Nie wyjdziesz z niej, jest zabezpieczona zaklęciami.
- Dobrze...
Doszli do schodów. Drewnianych, stromych i niewygodnych. Weszli po nich i oczom Remusa ukazało się duże, nieoświetlone pomieszczenie, z zabarykadowanymi oknami. Ściany były drewniane, Remusowi przeszło przez myśl, że nie powstrzymają wilkołaka. Stała tutaj stara, czerwona kanapa, dwie komody i lustro.
- Zostawiam cię. Do zobaczenia jutro Remusie - powiedziała pielęgniarka. Zbyt oficjalnie i bez krzty współczucia, ze wstrętem.
- Tak, pewnie w jego głowie już są jakieś wakacje nad morzem... Albo gdzieś w lesie - Eleanor miała cichy i wysoki głos. Nie był tak irytujący jak inne.
- Co mamy po obiedzie? - Zapytał James.
- Transmutację, zielarstwo i wolne - największy entuzjazm Remus okazał przy słowie 'wolne' .
- Nie chce mi się. Nie mam siły. - udawane zmęczenie Syriusza, rozśmieszyło całą ich grupkę.
Gdybyście zapytali Remusa jak się czuje, odpowiedziałby penie, że jak inferius. Nie pamiętał lekcji zielarstwa, jedyne co potrafił sobie z niej przypomnieć to kakofonia zapachów i dźwięków. Wieczorem udał się do Skrzydła Szpitalnego, wcześniej mówiąc kolegom, że źle się czuje.
- Siemka Remmy - głos Megan przyprawił go o dreszcze. A może to zapach papierosa, którego paliła?
- Cześć - odpowiedział pustym, gardłowym głosem.
- Co ci jest? Zobacz, zaraz wzejdzie księżyc, dzisiaj pełnia!! Całą noc zamierzam tutaj siedzieć. - Zgasiła papierosa i podeszła do niego szybkim, wesołym krokiem.
- Skąd masz tyle energii?
- Ja? Nie wiem, ale po prostu lubię pełnię! A dzisiaj jest gwieździste niebo i jest tak ślicznie. Gdzie idziesz? Pewnie do skrzydła szpitalnego, bo okropnie wyglądasz. Zgadłam? Oh, po co się pytam, przecież widzę.
- Możesz mówić wolniej? Rozumiem co trzecie słowo - chyba spojrzał na nią zbyt morderczo, bo zamknęła się. Przez chwilę szli w ciszy, nie licząc cichych odgłosów ich kroków i momentów kiedy Megan wskakiwała na parapet, lub przechodziła pomiędzy otwartymi oknami.
- Zachowujesz się jak wampir. One przed pełnią są zawsze pobudzone - Remus powiedział to zbyt kąśliwie.
- A ty wyglądasz jak wilkołak. One przed pełnią są jak inferiusy.
Na dźwięk określenia 'wilkołak' Remus wzdrygnął się. Minęły może dwie sekundy i (nie chcąc, żeby o czymś pomyślała) prychnął głośno, po czym zaśmiał się. Wszystkie możliwe odruchy i emocje miał opanowane i potrafił je udawać.
- Cóż to rzeczywiście zabrzmiało z lekka zabawnie - Megan przesadziła z powagą w głosie. - Do widzenia panu, zamierzam włamać się do łazienki prefektów i wziąć długą, rozgrzewającą kąpiel, po czym pójdę na wieżę astronomiczną i pooglądam księżyc - wystarczyło jedno spojrzenie na nią i Remus wiedział, że nie żartowała z kąpielą w łazience prefektów.
- Skąd wiesz, gdzie jest łazienka prefektów i skąd znasz do niej hasło?
- Ah, nieważne! - Przytuliła go i odeszła bocznym korytarzem.
Do skrzydła szpitalnego doszedł sam. Gdy tylko przekroczył próg, dopadła go pielęgniarka.
- No wreszcie! Już, pij te eliksiry i ubieraj pidżamę!
Szli tymi samymi korytarzami, które Remus przemierzał przed chwilą. Po dojściu do Wierzby Bijącej pielęgniarka wyciągnęła różdżkę i zaklęciem podniosła kamień, dotykając nim wystającego z pnia sęka. Drzewo znieruchomiało i pani Redbird pociągnęła Remusa do ciemnego wejścia jaskini. Szli nim przez chwilę, a Remusowi robiło się niedobrze od zapachu ziemi.
- Gdzie idziemy? - Zapytał zimnym głosem.
- Do Wrzeszczącej Chaty. Dyrektor rozpowiedział w Hogsmeade, że tam straszy, więc nie martw się o nic. Nie wyjdziesz z niej, jest zabezpieczona zaklęciami.
- Dobrze...
Doszli do schodów. Drewnianych, stromych i niewygodnych. Weszli po nich i oczom Remusa ukazało się duże, nieoświetlone pomieszczenie, z zabarykadowanymi oknami. Ściany były drewniane, Remusowi przeszło przez myśl, że nie powstrzymają wilkołaka. Stała tutaj stara, czerwona kanapa, dwie komody i lustro.
- Zostawiam cię. Do zobaczenia jutro Remusie - powiedziała pielęgniarka. Zbyt oficjalnie i bez krzty współczucia, ze wstrętem.
Mógłbym cię zabić.
- Tak, do zobaczenia - jego głos był zbyt morderczy. Starał się powstrzymywać wilkołaka, którego futro czuł pod skórą. Starał się, ale opanowywania tego, jeszcze się nie nauczył.
Pierwsze światło księżyca. Ból. Krzyk. Ból. Potem już nic nie pamiętał.
Obudził go wschód słońca. Było mu zimno, bolały go mięśnie, kości i przede wszystkim głowa. Poczuł nieprzyjemny powiew powietrza i usłyszał skrzypienie podłogi. Nie miał nawet siły się podnieść. A jeszcze w domu był z siebie tak dumny; potrafił ubrać bokserki... Teraz leżał nago i czekał, aż pielęgniarka poda mu ubrania. Gdy ubrał się i dostał pierwszą dawkę leków przeciwbólowych pozwolił pani Redbird poprowadzić się do Skrzydła Szpitalnego. Położył się na łóżku i po przejściu kilku badań zasnął.
Gdy obudził się była godzina 15. Usłyszał przyjaciół stojących przy jego łóżku i otworzył oczy.
- Remmy!! Jak się czujesz kochanie?? - Zapytał Peter.
- Hahaha, Peter co z twoją orientacją? - Syriusz pomimo swoich słów przytulił Remusa i pocałował go w policzek - nie licz na częste okazywanie uczuć w ten sposób Remmy. Wyglądasz jak śmierć.
- Taa, tylko kosy ci brakuje facet - James przerwał Syriuszowi.
- Ja... Nie wiem co mi jest, ale jest mi okropnie i tragicznie - wszyscy zaczęli się śmiać.
***
Nadchodzące święta Bożego Narodzenia, wcale nie dodawały Remusowi otuchy. Wręcz przeciwnie był zły, bo nie mógł pomóc mamie w przygotowaniach, a zwykle to był jego prezent świąteczny dla rodziców. Wszyscy jego przyjaciele wyjeżdżali. Wiedział, że Dorcas i Megan zostają, więc pomyślał, że to dobry pretekst by poznać je lepiej. A przynajmniej Dor. Postanowił napisać list do rodziców, ale nie teraz. Teraz szedł z Jamesem, Syriuszem i Peterem na stację w Hogsmeade. Nie było mu zimno, podczas gdy jego koledzy mieli czerwone policzki i nosy. Wiał zimny wiatr i sypał śnieg. Remus uniósł głowę i popatrzał na ciemne niebo, na gwiazdy i księżyc, i zaczął zastanawiać się, czemu pociąg odjeżdża wieczorem.
- Co z tobą nie tak? Tobie nigdy nie jest zimno... - Syriusz był zirytowany.
- Cóż... Zmarźluchy - uśmiechnął się do przyjaciół i obsypał ich śniegiem, po czym został wrzucony w zaspę sporych rozmiarów. Zapadł się w nią cały i po chwili błagania koledzy wyciągnęli go.
- Nie zadzieraj z nami - powiedział James.
- Nigdy nie wyjdzie ci to na dobre - dodał Peter.
Pożegnali się, a Remus pomyślał, że ma świetnych przyjaciół.
Pierwsze światło księżyca. Ból. Krzyk. Ból. Potem już nic nie pamiętał.
Obudził go wschód słońca. Było mu zimno, bolały go mięśnie, kości i przede wszystkim głowa. Poczuł nieprzyjemny powiew powietrza i usłyszał skrzypienie podłogi. Nie miał nawet siły się podnieść. A jeszcze w domu był z siebie tak dumny; potrafił ubrać bokserki... Teraz leżał nago i czekał, aż pielęgniarka poda mu ubrania. Gdy ubrał się i dostał pierwszą dawkę leków przeciwbólowych pozwolił pani Redbird poprowadzić się do Skrzydła Szpitalnego. Położył się na łóżku i po przejściu kilku badań zasnął.
Gdy obudził się była godzina 15. Usłyszał przyjaciół stojących przy jego łóżku i otworzył oczy.
- Remmy!! Jak się czujesz kochanie?? - Zapytał Peter.
- Hahaha, Peter co z twoją orientacją? - Syriusz pomimo swoich słów przytulił Remusa i pocałował go w policzek - nie licz na częste okazywanie uczuć w ten sposób Remmy. Wyglądasz jak śmierć.
- Taa, tylko kosy ci brakuje facet - James przerwał Syriuszowi.
- Ja... Nie wiem co mi jest, ale jest mi okropnie i tragicznie - wszyscy zaczęli się śmiać.
***
Nadchodzące święta Bożego Narodzenia, wcale nie dodawały Remusowi otuchy. Wręcz przeciwnie był zły, bo nie mógł pomóc mamie w przygotowaniach, a zwykle to był jego prezent świąteczny dla rodziców. Wszyscy jego przyjaciele wyjeżdżali. Wiedział, że Dorcas i Megan zostają, więc pomyślał, że to dobry pretekst by poznać je lepiej. A przynajmniej Dor. Postanowił napisać list do rodziców, ale nie teraz. Teraz szedł z Jamesem, Syriuszem i Peterem na stację w Hogsmeade. Nie było mu zimno, podczas gdy jego koledzy mieli czerwone policzki i nosy. Wiał zimny wiatr i sypał śnieg. Remus uniósł głowę i popatrzał na ciemne niebo, na gwiazdy i księżyc, i zaczął zastanawiać się, czemu pociąg odjeżdża wieczorem.
- Co z tobą nie tak? Tobie nigdy nie jest zimno... - Syriusz był zirytowany.
- Cóż... Zmarźluchy - uśmiechnął się do przyjaciół i obsypał ich śniegiem, po czym został wrzucony w zaspę sporych rozmiarów. Zapadł się w nią cały i po chwili błagania koledzy wyciągnęli go.
- Nie zadzieraj z nami - powiedział James.
- Nigdy nie wyjdzie ci to na dobre - dodał Peter.
Pożegnali się, a Remus pomyślał, że ma świetnych przyjaciół.
Przyjaciół...
Witam po długiej przerwie podglądacze!!
Ciągle nie doszłam do tego, jak ogarnąć te dodatki, więc nadal proszę o pomoc ;)
Oddaję w wasze ręce niepoprawiony rozdział i z bólem serca (,pleców, i karku) opuszczam was, kieruję się do kuchni po herbatkę, po czym oddaję się w objęcia świata "Niezgodnej" .
Cztery to mój Remus ^^
Pozdrawiam Potterheads - Niezgodnych B|
Czekam na komentarze :*
Megan Lunaris Moony
Ciągle nie doszłam do tego, jak ogarnąć te dodatki, więc nadal proszę o pomoc ;)
Oddaję w wasze ręce niepoprawiony rozdział i z bólem serca (,pleców, i karku) opuszczam was, kieruję się do kuchni po herbatkę, po czym oddaję się w objęcia świata "Niezgodnej" .
Cztery to mój Remus ^^
Pozdrawiam Potterheads - Niezgodnych B|
Czekam na komentarze :*
Megan Lunaris Moony
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
<3
Fajny rozdział, kocham Twojego Remusa :) Będzie trochę więcej o Lily i dziewczynach? :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do obserwowania mojego bloga (adres znasz) :)
Lily
PS Czekam na następny, kiedy można się go spodziewać? :)
Na nowy rozdział zapraszam jutro :*
UsuńDziękuję za cudowny komentarz <4
Megan Lunaris Moony