- Remus błagam!
- Nie!
- No, ale...
- Nie James!
Siedząc w dormitorium James próbował odrobić pracę z transmutacji, ale nie szło mu to zbyt dobrze. Nawet wprost przeciwnie, wcale mu to nie wychodziło. Remus siedział na swoim łóżku i starał się czytać książkę, ale nie było mu dane przeczytać choćby jednego rozdziału.
- Dlaczego mi nie pomagasz?! - Krzyknął Jim nienaturalnym, udającym histerię głosem.
- Ponieważ, drogi Jamesie - zaczął spokojnie - masz. To. Zrobić. Sam. - skończył ostro.
- Jesteś okropny Remus. - powiedział Peter, siedzący na podłodze obok łóżka Remusa, żując gumę Drooblesa. Syriusz leżał obok Remusa z głową zwieszoną za łóżkiem i nogami opartymi o ścianę.
- Jim daj sobie spokój - powiedział rozbawionym głosem Syriusz.
- A-Ale ja muszę to mieć! McGonagall mnie zabije! Ukatrupi! Rozgniecie i będą mnie z podłogi zeskrobywać! Błagam!
- Ona jest kotem, a nie tyranozaurem czy słoniem. Nie rozgniecie cię. Co najwyżej podrapie, tudzież skoczy do gardła - Remus przetarł twarz dłonią, w geście rezygnacji. Syriusz uśmiechnął się szeroko.
- No, a to jest bardzo pokrzepiające!
- Nie wiedziałem Syriuszu, że znasz takie słowo - powiedział Peter powoli i z lekka niewyraźnie ze względu na gumę w ustach.
- Uważaj, bo możesz się udławić. A tego byśmy wszyscy żałowali.
Zaczęli się śmiać, ale James nadal pamiętał o zadaniu z transmutacji. Syriusz spojrzał na niego znacząco, a potem skinął w stronę Remusa myśląc, że ten niczego nie widzi. Ale widział i zrozumiał, że Syriusz zamierza ukraść mu pergamin z pracą i zwyczajnie go przepisać. Nie zamierzał dać im tej satysfakcji, ale jednocześnie nie chciał, aby profesorka złościła się na jego przyjaciół. Postanowił, że pozwoli im osiągnąć to, co chcieli.
Był już wieczór, a Remus patrząc na zegarek, dowiedział się, że minęła dwudziesta. Wstał i już miał otworzyć drzwi do łazienki, kiedy nagle ktoś pociągnął go za ramie. Remus upadł na podłogę wyłożoną szkarłatną wykładziną, zdzierając sobie łokieć. Jednak po chwili rana się zrosła i nie została zauważona przez 'napastnika'jakim był Syriusz.
- A dzień dobry, proszę pana! - Powiedział rozbawionym głosem, z szerokim uśmiechem na ustach. - Dlaczego pan tak leży?
- Ponieważ, drogi panie, pan mnie pociągnął i upadłem. - Wyrazistość ironii, która wypływała z ust Remusa, bardzo rozśmieszyła jego przyjaciół.
- Ah, pan wybaczy. - Kontynuował Syriusz poważnym głosem - ale chcę się wykąpać pierwszy - dokończył bardzo szybko i już zwyczajnym tonem. Przeszedł nad Remusem, niby przypadkiem nadeptując mu na brzuch i wszedł do łazienki.
Remus leżał na ziemi jeszcze przez chwilę. Przejechał dłonią po podłodze, a gdy dotknął twarzy poraził go prąd. Naelektryzował się. Szybko potarł dłońmi o wykładzinę, po czym rzucił się na Jamesa.
- Co ty... Aaaa! - Krzyknął Jim - To boli! Poraziłeś mnie! Puść idioto! Nie, aaa!
Peter śmiał się głośno, a z łazienki słychać było śmiech Syriusza.
- Tylko się nie utop! - Krzyknął Pete.
- Tego byśmy wszyscy żałowali - dodał Remus, siedząc na kolanach Jima.
- Zejdź. - Powiedział James, po czym zepchnął Remusa z siebie.
- Drugi raz na podłodze. Świetnie. Nie, żebym się skarżył, ale... CO JA WAM ZROBIŁEM, HMMM? - Krzyknął, wymachując rękoma.
- Nic. Idź do łazienki - powiedział Syriusz, wychodząc zza drzwi w pidżamie.
Remus poszedł się wykąpać, a gdy tylko zamknął za sobą drzwi, usłyszał, jak James wyciąga z jego torby zadanie z transmutacji. Uśmiechnął się i wszedł pod prysznic.
***
- POTTER, BLACK, LUPIN, PETTIGREW! - Krzyk profesor McGonagall przerwał ciszę panującą w klasie. - WSTAĆ!
Remus spiął się, James zwrócił oczy ku niebu, Syriusz westchnął, a Peter wciągnął szybko powietrze i wszyscy jednocześnie wstali.
- Czemu - zaczęła rzucając cztery kawałki pergaminu na stół - powiedzcie mi, czemu, wasze prace są takie same. Identyczne! Co do słowa! Dlaczego?!
- Bo... - zaczął Syriusz patrząc nauczycielce w oczy. - Bo robiliśmy to zadanie razem.
- Razem? - Zapytała ostro - A czy powiedziałam, że to jest praca grupowa?
- Nie, ale...
- To chyba nie oznacza, że nie możemy zrobić go razem, prawda? - Zaoponował James.
- Potter! Jak się do mnie odzywasz? Czyżbyś podważał mój autorytet?!
- Nie, proszę pani, nikt nie podważa pani autorytetu...
- Siadać. I nie przeszkadzać mi w lekcji. Bo pomyślę nad karą dla was.
Remus usiadł patrząc znacząco na Petera, który siedział obok niego. Naprzeciwko nich, siedzieli Jim i Syriusz.
Reszta lekcji upłynęła spokojnie.
***
Szli korytarzem rozmawiając.
- Bo widzisz Remmy, gdybyś mi pomógł, nie spisałbym tego - powiedział Jim.
- Tak. Zwal winę na mnie. Yhym...
Parsknęli śmiechem, chociaż Remusowi wcale nie było do śmiechu.Nie chciał żeby to się powtórzyło, ale jak przemówić im do rozsądku?
Szli szarym korytarzem rozmawiając. Mijali wiele ludzi. Gdy przechodzili obok jednego z wyjść na błonia. Przy drzewie stali Bellatrix, Lucjusz, Narcyza i Rudolf. Nierozłączni. Spojrzeli na nich, a Remus szybko odwrócił wzrok. Musieli obok nich przejść.
- Witaj kuzynie - powiedziała Bella.
- Oh, Bella! Tak bardzo za tobą - zaczął Syriusz udawanym, szczęśliwym głosem - nie tęskniłem - skończył mrożąc ją wzrokiem.
- Phi, bo to mnie obchodzi.
- Bello, po co z nim rozmawiasz? Nie marnuj sobie czasu na zdrajcę krwi. - Powiedziała Narcyza Black.
- Cyzia! Moja ulubiona kuzynka! - Krzyknął Syriusz.
- Nie udawaj, idioto.
Odeszli, ale zdążyli jeszcze usłyszeć, jak Lucjusz pyta Narcyzę o 'Cyzię'. Syriusz uśmiechnął się szeroko. Usiedli przy swoim drzewie. Remus wyciągnął książkę i zaczął ja czytać.
- Dlaczego moja rodzina jest taka głupia? - Zapytał Syriusz.
- Nie wiem. Ale ci współczuję - powiedział James.
- Macie coś do jedzenia? - Peter spojrzał po wszystkich.
- Nie. Pete, przed chwilą był obiad! - Krzyknął Syriusz.
Remus siedział oparty o pień drzewa, zagłębiając się w lekturę. Lecz znowu nie było mu dane zbyt wiele poczytać.
- Remus! - Usłyszał krzyk Megan.
- Tak? - Powiedział, nie podnosząc wzroku znad książki.
- Patrz na mnie, jak do ciebie mówię Lupin - pociągnęła go za włosy, stając obok niego. Nie miała na sobie mundurka, tylko spódniczkę, glany i jasną koszulę zapiętą pod szyję.
- Ojej... No co? - Spojrzał na nią.
- Co się stało na transmutacji? - Usiadła obok niego.
- Oni - skinął głową na zdziwionych przyjaciół - spisali ode mnie zadanie. W stu procentach. No, a profesor McGonagall to zauważyła.
- Od mądrego zawsze będą odpisywać. Także przestań się uczyć. Albo zacznij nosić kujonki, które ci dałam - powiedziała z uśmiechem.
- Pomyślę... - Chciał zacząć czytać dalej, ale Meggy wyrwała mu książkę.
- Nadal rozmawiamy - powiedziała.
- Błagam... Megan!
Rozmawiali jeszcze przez chwilę, potem Meg wstała, a gdy odeszła chłopcy zaczęli wypytywać, skąd Remus tak dobrze ją zna.
- I nie było nas, kiedy rozgrywała się wojna na jedzenie?! - Krzyknął Syriusz błagalnie, kiedy Remus opowiadał im, co działo się podczas świąt. Nie zamierzał powiedzieć im o tym, co stało się w sowiarni, ale większość może im opowiedzieć.
Także kiedy wracali, nadal rozmawiali, a w zasadzie Remus nadal toczył swoją opowieść.
Gdy wrócili do Pokoju Wspólnego, podbiegła do nich Dorcas, opowiadając Remusowi, jak to 'pobiła' Ericka. Remus zaczął się śmiać. Podeszły do nich koleżanki Dorcas - Lily, Eleanor i Agatha.
- Cześć! - Powiedziała Lily.
- Lily Evans? Ta dobra z eliksirów? Dlaczego się nie znamy? - Zapytał Jim.
- Bo nie mieliśmy okazji się poznać, James.
James uśmiechnął się szeroko. Rozmawiali chwilę, a potem chłopcy wrócili do sypialni. Przyszli do nich Damien i Erick. Peter, Syriusz i James bardzo ich polubili. Rozmawiali bardzo długo, a Remus już myślał o następnym dniu, ponieważ wiedział, że będzie mógł spać długo. Jutro sobota.
Siemka!
Jak tam humorki?
U mnie średnio :/
Wiem, że krótko, ale teraz weekend to może będzie ciekawiej. Nie wiem. Nie chcę przewidywać, co zrobią huncwoci. Za to chciałabym ich już przenieść klasę wyżej. Naprawdę bym chciała. Albo nawet więcej niż klasę, ale chcę z każdego roku mieć chociaż trochę rozdziałów. Także zobaczymy.
No i Remus będzie rósł razem z wami, bo nie zakończę bloga na końcu szkoły. Mam świetne pomysły na jego dorosłe życie.
Także blog będzie trwał długo. A przynajmniej takie mam zamiary. ;)
Miłego wieczoru!
Ja niedługo jadę na działkę.
Zawsze jak tam jestem i chodzę po lesie, to chcę żeby stało się coś ciekawego. Ale nic się nie dzieje. Nasz świat jest nudny, a szkoda.
Jestem wielką fanką nadnaturalności :D
Megan Lunaris Moony
Chyba znowu pierwsza.
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. McGonagal przypominała mi Umbrich kiedy wspominała o ,,podważaniu autorytetu". Rozdział humorystyczny jak na huncwotów przystało.
Pozdrawiam Nimfadora <3
W zasadzie nie pomyślałam, ale rzeczywiście podobnie XD
UsuńCieszę się, że Ci się podobało
Megan Lunaris Moony
Jestem druga -.-
OdpowiedzUsuńNo nic, w każdym razie chciałam powiedzieć, (na swoje usprawiedliwienie) że byłam chora i nie w głowie miałam 5 i 6 czerwca komputer - tylko moje zdrowie. Także sorki, że dopiero teraz komentuję.
Rozdzialik wspaniały, choć krótki :c Oby następny był dłuższy! :D
Śmieszny i wgl taki 'lekki' :) Uuuu, Jim poznał Lil, oooo :D No czas najwyższy! :)
Nie przedłużam i życzę weny
Lily <4
Jakoś taki wyszedł. Ale myślę, że kolejny będzie dłuższy.
UsuńNie ma sprawy, ważne, żebyś była zdrowa. :)
Dzięki za komentarz i pozdrawiam
Megan Lunaris Moony
Kiedy nowy rozdział? :)
OdpowiedzUsuńNie mogę siędoczekać <4
Lily
PS Zapraszam na rozdział 6.!
http://druga-polowka-lily.blogspot.com/2014/06/rozdzia-6-scyzoryk.html